Wielkimi krokami nadchodzi lato. Armie kobiet znów zaczną się odchudzać i jak zawsze w swoim boju polegną z kretesem. Bo po prostu nie potrafią tego robić.
Mentalność
Było pewne badanie, z którego wynika, że ponad pięćdziesiąt procent kobiet określa swoje ciało jako “organizm”, “narzędzie” lub “wizytówkę”. Mało która uważa, że jej ciało to ona sama albo część jej. Tak silnie zakorzeniony sposób myślenia sprawia, że nigdy nie będą czuły się ze sobą dobrze.
Chyba nikt, kto nie wyznaje jakiejś dziwnej religii, nie powinien mieć wątpliwości, że twoje ciało TO TY. Jeśli się nad nim znęcasz, nie robisz krzywdy Janukowyczowi ani przeciwnikom eutanazji, ale sobie – i tylko sobie. Rykoszetem trafiasz też we własną osobowość i nastrój, bo zaczynasz wierzyć, że wyłącznie ból i wyrzeczenie mogą przynieść szczęście.
Dlatego diety, które zaczynasz, zawsze mają w sobie ten element walki. Trudnego boju z samym sobą. Metoda doktora Dukana, Paleo, Cambridge, dieta Atkinsa i Kwaśniewskiego, tysiąc dwieście kalorii… wszystko to na krótką metę wyczerpuje, a na dłuższą szkodzi zdrowiu.
A przecież dbamy o siebie nie tylko po to, by dobrze wyglądać, ale – przede wszystkim – czuć się dobrze.
Dlatego, drogie panie, weźcie sobie do serca poniższe rady. Być może dzięki nim choć część z was nie będzie tracić tych pięknych, wiosennych dni na zapisywaniu w dzienniczku każdej spalonej kalorii.
Samozwańczych dietetyków uprasza się o opuszczenie stanowisk. Wasze cenne rady nie będą dziś potrzebne.
Jedz mniej i częściej!
Nigdy nie głoduj. Rób sobie posiłek co trzy godziny, choćby miała to być pomarańcza lub kanapka z indykiem. Dzięki temu przestaniesz myśleć o żarciu jak nastolatek o cyckach koleżanki z klasy.
Rusz dupę!
Najważniejsza rzecz: znajdź sobie jakiś sport i ćwicz. Dla przyjemności, trzy albo cztery razy w tygodniu. Może być bieganie, basen, siłownia, tenis, a od biedy spacer z psem. Ważne, żeby ponownie przyzwyczaić się do ruchu i czerpać z niego czystą frajdę.
Won z napojami!
Przestań kupować sobie codziennie energetyki i żłopać Colę lub napoje z dwudziesto-procentową zawartością soku. Szybko przestaniesz za nimi tęsknić, zwłaszcza że kawa i alkohole (w granicach rozsądku) nie są zabronione.
Kup sobie mikser!
Oprócz słodyczy, uwielbiam pić koktajle. Jogurt naturalny, banan plus kiwi to moja ulubiona kombinacja, ale z nimi jak z facetami, dobrze mieć ich kilka.
Jedz smaczniejsze dania!
Od diety najczęściej odrzuca to, że jedzenie jest jakieś takie… zielone. I suche. I małe. A tymczasem najfajniejsze dania są równocześnie zdrowe, wypakowane witaminkami i innymi odżywczymi składnikami. Mała inspiracja? Bardzo proszę: chili con carne, pizza na cukinii, makaron ze szpinakiem i fetą, ragù alla bolognese, chicken souvlaki czy choćby stara, dobra sałatka Cezar. No, nie mówcie mi nawet, że nie mielibyście ochoty na którąś z tych rzeczy.
Wieczorkiem jest czas na mięsko!
Jeśli chodzi o porę dnia, nie daj sobie wmówić, że po osiemnastej, dziewiętnastej lub dwudziestej nie powinno się jeść. Dobry moment na kolację to trzy godziny przed snem, więc jeśli chodzisz spać koło północy, możesz spokojnie otwierać lodówkę po dziewiątej. Wybieraj wtedy jednak raczej mięso niż produkty o dużej zawartości węglowodanów. W ten sposób odłoży ci się mniej tłuszczyku.
Proste? Z doświadczenia wiem, że tak. Oczywiście mój plan nie spowoduje, że schudniesz o pół tony w tydzień, ale masz gwarancję, że będziesz stopniowo i bezboleśnie dążył w kierunku idealnej wagi.
Do osiągnięcia sukcesu nie jest bowiem potrzebne wyrzeczenie, ale wytrwałość. A to nie to samo. Jeśli robisz coś, co lubisz i potrafisz przy tym dobrze zarządzać swoim czasem (bardzo wiele rzeczy do tego się sprowadza), nawet po wielu latach będziesz czuć satysfakcję z własnych działań.
Kryzys? Olać go, kryzys dotyka każdej sfery życia, więc nie ma sensu się go bać. Po wakacjach w Portugalii miałem dość seksu. Na dwa dni. Zdarzają się też tygodnie, gdy nie chce mi się odpalać Skyrim ani jeść hamburgerów z Queen Burgera. Po czym mi przechodzi. Serio, kryzys jest chyba bardziej przereklamowany niż książki Camilli Läckberg. 🙂
Ideał kobiety
Droga czytelniczko, zanim jednak wrócisz do ciężkiej korporacyjnej pracy, zadaj sobie jedno zajebiście ważne pytanie: czy w ogóle potrzebujesz odchudzania? Podobno są faceci, którzy wolą płaskie dziewczyny z krótkimi włosami i w żakiecie, ale nigdy jeszcze takiego nie spotkałem. Oczywiście przesada w drugą stronę jest jeszcze gorsza, ale to tylko dowód, żeby w ogóle nie przesadzać.
Współczesnym dziewczynom brakuje za to zwykle kondycji i… mięśni. Mają płaskie brzuchy, ale sflaczałe. Chude nogi, ale nie sprężyste. I taki dziwny kształt ramion, jak dzieci z Afryki. Dlaczego? Bo, wbrew pozorom, łatwiej jest nie zjeść kolacji niż spocić się na bieżni…