• O mnie
  • Lifestyle
Piszę ciętym językiem. O życiu, kulturze, społeczeństwie. I kocham żurek. Na równi z tatarem.
  • O mnie
  • Lifestyle
Piszę ciętym językiem. O życiu, kulturze, społeczeństwie. I kocham żurek. Na równi z tatarem.
Piszę ciętym językiem. O życiu, kulturze, społeczeństwie. I kocham żurek. Na równi z tatarem.
Lifestyle

Odwrócona edukacja

pexels-pixabay-207691

Tylko jeden majowy długi weekend z mojego życia nie kojarzy mi się dobrze – ten, po którym miałem zdawać maturę.

Oczywiście, z dzisiejszej perspektywy te obawy wydają mi się głupie. Choć za moich czasów dochodził jeszcze stres związany z wojskiem – oblana matura równała się udanej rekrutacji. Dziś nawet tego nie ma, a strach pozostał. Niepotrzebny. Matury są proste. To nie te same egzaminy, o których opowiadają nasi rodzice. Wtedy losowało się temat i trzeba było o nim nawijać. Dziś temat wybiera się samemu, a i tak są tacy, którzy prezentację kupują.

Być może matura jest tak przerażająca, bo kojarzy się nam z końcem jakiegoś etapu. W zasadzie całe życie jesteśmy przygotowywani do tego momentu. W szkole ciągle uczono mnie właśnie pod maturę. Nauczyciele powtarzali co chwila: „zrobimy teraz takie ćwiczenia, bo pojawią się na egzaminie”. Moja koleżanka z liceum mówiła, że jak egzamin obleje, to będzie miała po prostu poczucie zmarnowanego życia. Coś w tym jest. Całe dwanaście lat uczymy się, jak zdać maturę. Zamienia to system edukacji w farsę – jej celem jest przygotować ucznia do egzaminu, a uczeń ma go zdać. A szkoła chyba nie po to jest?

Ostatnio w mediach ciągle nawijają o nowym podręczniku dla najmłodszych klas. Czy jest dobry, czy niedobry, czy się nadaje dla dzieci, czy jest nowoczesny. W jakimś materiale kilkuletnie maluchy mówiły, że zadania są „za łatwe”. Spoko, za pięć, osiem, jedenaście lat też będą miały „za łatwo”. Może rzeczywiście lepiej przyzwyczajać dzieci od początku? Mój znajomy lata temu pisał egzamin gimnazjalny. Wiadomo, część humanistyczna kończyła się jakimś pisemnym zadaniem. Kolega uznał, że zaszpanuje i nałapie punktów, jeśli będzie odwoływał się do wybitnych dzieł literatury powszechnej, dlatego czytał licealne lektury: Dżumę, Mistrza i Małgorzatę i inne. Tymczasem na egzaminie musiał napisać list z jakiegoś wyjazdu. Było „za łatwo”.

Zerknij również na to!  Świętuj Międzynarodowy Dzień Lego dzięki gorącym ofertom na zestawy Lego

Nie wiem, jaki jest ten nowy podręcznik, bo po pierwsze go nie czytałem, a po drugie – nie mam wykształcenia nauczycielskiego, więc nie zamierzam udawać, że byłbym w stanie fachowo go ocenić. Mam nadzieję, że jego „nowoczesność” nie kończy się na pojawieniu w nim Toli z tabletem i bawiącej się grupy złożonej z dzieci różnych ras. Fajnie by było, gdyby zmienił się sam sposób edukacji. Bo tu w ogóle nie o książkę chodzi, tylko o podejście do nauczania.

Żyjemy w świecie powszechnego dostępu do informacji, dlatego wkuwanie wiedzy encyklopedycznej wydaje się nietrafione. Dzisiaj nauczyciele powinni być bardziej przewodnikami po świecie, wychowawcami, niż profesorami, rzucającymi daty i wymagającymi powtarzania utartej, stałej wiedzy, którą idealnie symbolizuje przysłowiowy niemal „klucz egzaminacyjny”. Tymczasem kreatywność ucznia musi być nagradzana. Jeżeli interpretuje wiersz po swojemu i potrafi poprzeć swą interpretację cytatami – nauczyciel powinien to akceptować. A jak często miałem wątpliwą przyjemność bycia świadkiem sceny rodem z Ferdydurke, gdzie uczący przekonywał, że „Słowacki wielkim poetą był”.

Ze szkoły pamiętam, że do każdego przedmiotu trzeba było zakupić zestaw książek – podręcznik i ćwiczenia. Na lekcjach nauczyciele opowiadali temat (bardziej lub mniej ciekawie) albo odpytywali z poprzednich zajęć, a potem zadawali do domu gros zadań z ćwiczeń. „Zadanie 24 a, b, c, d w domu” – brzmiała stała śpiewka. W domu trzeba było wymęczyć te ćwiczenia albo przepisać, byle mieć. Tymczasem moim zdaniem szkoła powinna zająć się praktyką, a teorię pozostawić w rękach uczniów. Tak, zaufać im. Od najmłodszych lat uczyć inteligencji, radzenia sobie z problemami i samodzielnego szukania informacji. Żyjemy w czasach, w których nie są potrzebne „podręczniki rekomendowane przez MEN”. Na sprawdzian z wojen napoleońskich można się uczyć z wielu innych źródeł. Uwielbiam edukacyjne możliwości internetu, bo wbrew pozorom to nie tylko Wikipedia. Dzieliłem się z wami kiedyś listą świetnych stron do samokształcenia w sieci. Trzeba skupić się na tym, by zwiększać ich liczbę i jakość. Nie ma sensu walczyć z internetem, lepiej go jak najsensowniej wykorzystać.

Zerknij również na to!  Google testuje własną odpowiedź Chatbota AI na ChatGPT

Ktoś powie, że jestem cwaniak, bo narzekam na łatwe egzaminy, gdy sam je już zdałem. Ale serio, wolałbym, żeby Filipek naprawdę coś z tej szkoły wyniósł. Żeby nie dziwił się, że w pracy nikogo nie satysfakcjonuje 30% normy.

Shares
Poprzedni

37 sposobów na zaoszczędzenie pieniędzy

Następny

Żywot ślepca

O mnie

Piotr Olszewski

#kochamzurek ❤️

Na równi z tatarem!

Socjalnie
FacebookInstagramYouTube
Most Popular

Czy narkotyki powinny być zalegalizowane?

pexels-anna-shvets-3683087

Paragony grozy – wakacyjny horror Polaków

pexels-aman-jha-707191

Nie rób za darmowego informatyka

KhoJWXJREkjzQcmsVM2qyf
Tagi
luna
Zerknij również na to
pexels-anna-shvets-3683087
Lifestyle

Czy narkotyki powinny być zalegalizowane?

Min czytania
1 czerwca, 2022
pexels-kamaji-ogino-5066274
Lifestyle

Męski kierat – parę słów o seksizmie w związku

Min czytania
27 maja, 2022
Tencent kupuje 20% udziałów w koreańskim twórcy gier Shift Up
Lifestyle

Tencent kupuje 20% udziałów w koreańskim twórcy gier Shift Up

Min czytania
26 grudnia, 2022
Olszefsky
Piszę ciętym językiem. O życiu, kulturze, społeczeństwie. I kocham żurek. Na równi z tatarem.
  • O mnie
  • Lifestyle
  • Polityka Prywatności
  • qlo.pl
Piszę ciętym językiem. O życiu, kulturze, społeczeństwie. I kocham żurek. Na równi z tatarem.
  • O mnie
  • Lifestyle

#kochamzurek